Nie wiem zupełnie jak zacząć ten wpis ani też czy ktoś sobie weźmie coś do serca z niego, ba czy ktoś do kogo jest skierowany pomyśli następnym razem, ale nie oszukujmy się wpis jest skierowany do każdego z nas. Ostatnimi czasy odkryłem zatrważające fakty ile zwierząt ginie na drogach i nie rozumiem wytłumaczenia kierowców że mu ,,wyszło" a dziecko gdyby wyszło to co to samo by mówił? Nie od dziś wiadomo że wielu kierowców jadąc lubi dać pojazdowi w p***e, ale po co ? Ano by zaszpanować, zaspokoić swoją potrzebę adrenaliny, poderwać dziewczyne i tak dalej. Ale z tych potrzeb co wymieniłem można w inny sposób- Lubisz szaleć? zapisz się do klubu samochodowego i wariuj na torze, chcesz adrenaliny? Skocz na bungee lub ze spadochronu. Dziewczynie można również w inaczej zaimponować, choćby zapraszając ją na kolację(ale nie do fastfoda...) Dobra bo rozwjiam tematy poboczne, A o co mi chodzi? Od 2 tygodni mam trasę którą codzień praktycznie przemierzam rowerem i w ciągu tego czasu na asfalcie w tych miejscach zgineły:
*3 koty,
*3 dorosłe jeże i 1 mały,
*2 psy,
*wiewiórka,
A 2 dni temu prawie mnie by rozjechali(dobrze że było pobocze bez krawężnika to zjechałem). Słuchajcie to statystyki z 2 tygodni. Mam dodać jeszcze zwierzęta które widzę jadąc z rodzicami samochodem do babci 15 km ode mnie? Wystarczy chwila uwagi, cierpliwości i baczności bo nie wierze że taki jeż wy********ł jak szalony a choćby nawet to widząc zwierzę na poboczu można zwolnić(TRZEBA!!!). No dobra nie dało rady i co? Ano nie zostawiać jak ostatni ch*j zwierzątka czy nie żywego czy pół żywego na środku asfaltu niech go inni mielą pod kołami, tylko wykażmy szacunek i chociaż ściągnijmy go na pobocze, tak niewiele ale wg mnie człowiek został obdarzony przez naturę intelektem by panować nad światem i dbać o niego a nie niszczyć go i nie dbać.
Co robić w razie wypadku z zwierzęciem kopytnym?
oto ciekawy tekst z strony
Jeżeli podróżując samochodem natkniemy się na dzikie zwierzę przechodzące przez drogę, należy bezzwłocznie zwolnić. Próba ominięcia zwierzęcia kopytnego może skończyć się fatalnie, gdyż zazwyczaj przemieszczają się one w grupach. Jeżeli zwierzę znajdujące się na jezdni zastygnie w bezruchu (zwierzęta nocne często reagują w ten sposób na nagłe, oślepiające światło), konieczne jest wyłączenie długich świateł. Najlepiej jest zacząć „mrugać” światłami i trąbić, by wydobyć zwierzę z zaskoczenia. Należy zwolnić lub się zatrzymać i poczekać, aż zwierzę opuści drogę. Nie próbować manewru wymijania. Jeżeli dojdzie do wypadku ze zwierzęciem, należy pozostawić samochód na poboczu i ustawić za nim trójkąt ostrzegawczy. Ranne zwierzę zazwyczaj jest w szoku, zatem należy unikać zbyt bliskiego podchodzenia lub głaskania. Aby uspokoić zwierzę, powinno się zakryć jego głowę kocem lub innym materiałem. Konieczne jest wezwanie służb, które mogłyby mu udzielić pomocy. W Polsce niestety brakuje całodobowych ośrodków rehabilitacji dzikich zwierząt oraz jednej linii interwencyjnej dla całego kraju, ale jeżeli chcemy pomóc zwierzęciu, powinniśmy zadzwonić do najbliższego weterynarza lub nadleśnictwa – informacji o nich dostarczą nam ww. służby lub infolinie: TP 0118 913 oraz *72913. Warto zapisać numery telefonu do odpowiednich służb na terenie województwa zamieszkania i trzymać je w schowku – taka ściągawka przyda się, gdy będziemy zdenerwowani sytuacją i zapomnimy, co powinniśmy zrobić.
*rocznie statystyki notują ok 100 tyś wypadków z udziałem zwierząt ale nie oszukujmy się faktycznie jest ich wiele wiele więcej. ;(
0 komentarze:
Prześlij komentarz