Obsługiwane przez usługę Blogger.

Szukaj na tym blogu

Social Icons

Popular Posts

Subscribe Via Email

Sign up for our newsletter, and well send you news and tutorials on web design, coding, business, and more! You'll also receive these great gifts:

wtorek, 21 czerwca 2016

Dziś trochę kuchni regionalnej(co prawda nie mój region. Padło na Cebularze. A więc trochę historii:


Cebularz – pszenny placek, wywodzący się z kuchni żydowskiej, o średnicy 15–20 '

centymetrów pokryty cebulą pokrojoną w kostkę wymieszaną z makiem, charakterystyczny dla Lubelszczyzny. 


Potrzebujemy:
Na nadzienie:
*2 średnie cebulki,
*Solidna łyżka maku,
*pół łyżeczki soli,
*2 łyżki oleju(rzepakowy)
*szczypta pieprzu.

Na ciasto:
*250 g mąki pszennej,
*30 g drożdży,
*łyżeczka cukru,
*1/2 szklanki mleka,
*pół łyżeczki soli,
*Jajko,
*30 g masła,


Cebulę kroimy w niedużą kostkę, dodajemy resztę składników na farsz, mieszamy i odstawiamy do lodówki na 4 h minimum.

Drożdże mieszamy z cukrem, 1/4 szklanki ciepłego mleka i 2 łyżkami mąki. Odstawiamy do wyrośnięcia na 30 minut. W pozostałym mleku rozpuszczamy masło. W misce umieszczamy resztę mąki, jajko, sól, zaczyn, oraz mleko z masłem. Wyrabiamy ok 10 minut, po czym zostawiamy do wyrośnięcia na ok 1 godzinę. Ciasto dzielimy na ok 5-6 równych częśći i formujemy okrągłe placki o średnicy 15-20 cm. Układamy na nich farsz i zostawiamy do wyrośnięcia kolejną godzinę pod przykryciem. Po tym czasie wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 15-20 minut, wcześniej możemy posmarować ciasto mlekiem lub roztrzepanym jajem. Ja dodatkowo pod koniec pieczenia dałem na każdy placek trochę sera żółtego. Smacznego :)





Inspiracja : http://przepisynadomowyserichleb.blogspot.com/2016/04/cebularz-lubelski_22.html

4 komentarze:

  1. Jadłam takie niedawno będąc w Lublinie - były bardzo smaczne, ale Twoje pewnie jeszcze lepsze. Wyglądają super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jadłam takie niedawno będąc w Lublinie - były bardzo smaczne, ale Twoje pewnie jeszcze lepsze. Wyglądają super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie jadłam tego cuda! Kusi :)

    OdpowiedzUsuń